Małgorzata Lewińska

Małgorzata Lewińska
foto. Bartosz Mirecki

O mnie

Moje zdjęcie
Warszawa
Jestem aktorką, na zdjęciu obok z dubeltowym brzuchem. Poza dwoma Bliźniakami-Chłopakami ( jeszcze niedawno w nim mieszkającymi), ogarniam też 21-letnią Pierworodną i 15-letnią Nastoletnią. To znaczy nie zawsze ogarniam, ale się staram. Do niedawna wychowywałam też 2 psy, ale teraz zostały tylko 2 kocice - nieogarnięte jak to kocice. Całe to towarzystwo próbuje ogarniać mój Mąż, bez którego trudno byłoby to wszystko ogarnąć. Jestem zodiakalnym bliźniakiem i może dlatego wszystko jest takie "do kwadratu"

środa, 27 lipca 2016

...kronika wydarzeń...styczeń- lipiec 2016

      "Pani Małgosiu, co się dzieje ?(...)" - to cytat jednej z czytelniczek. Bardzo mi przykro Pani Mario- . nic takiego, nic niepokojącego, po prostu działo się wiele nowych, ważnych rzeczy, a czasu coraz mniej , z silami podobnie. Poza tym tak mało było ostatnio tych wolnych chwil, ze oczywistym jest, że stojąc przed wyborem: czas z dziećmi, odpoczynek, drzemka czy prace domowe, decydowałam: napiszę później...Przepraszam więc tych, których zawiodłam.W najbliższym czasie pozbieram się jakoś i wrócę do regularności. Tymczasem jak już to bywało  - dla potomnych i nie tylko( dla samej siebie również, b o czas tak szybko leci...)- spróbuję w skrócie poukładać zdarzenia i wrażenia;)
                                                                         *

         MAZURSKIE ŚWIĘTA, SYLWESTER I NOWY ROK
 Było ciepło, rodzinnie i sportowo. W dniu przyjazdu zastaliśmy aurę wręcz wiosenną, później z każdym dniem robiło się coraz zimniej i w ciągu kilku dni jezioro zamarzło totalnie. Twardo codziennie biegałam moja stała wakacyjna trasą , tym razem bez kąpieli, ale z  jazdą figurową na brzegu oczywiście. Chłopcy zadowoleni  z prezentów i psiego towarzystwa. Nowy rok powitaliśmy z parą przyjaciół, ich dziećmi i psami przy ognisku. a w dzień - spacery i wentylacja.  To moje nogi na zamarzniętej tafli:
Franio z Nelą( psem przyjaciół)
i  zamyślony Antoś... no i mróz piekielny...
fot. M.Lewińska


   PRACA
Od września pracowałam nad społeczno - artystycznym projektem "KRZYK" fundacji PO DRUGIE, który absolutnie zasługuje na własne miejsce na moim blogu. W dużym skrócie - warsztaty teatralne z trzema grupami zagrożonymi wykluczeniem społecznym: CHŁOPAKI Z POPRAWCZAKA, MłODZIEŻ GŁUCHA I NIEDOSŁYSZĄCA Z OŚRODKA SZKOLNO - WYCHOWAWCZEGO I SENIORKI Z UNIWERSYTETU TRZECIEGO WIEKU - to wszystko w Łodzi i w integracji, zwieńczone spektaklem 31-go maja. Scenariusz i reżyseria - MY, czyli Zuza Gaińska i ja - brawo MY! BO BYŁO ŚWIETNIE - prawdziwa , najprawdziwsza pozytywistyczna praca, zakończona satysfakcją i sukcesem, no i co najważniejsze potrzebna , wartościowa, pozbawiona próżności- można rzec - misyjna. Będę o tym jeszcze pisać, bo było w tym wiele uczuć związanych z dziećmi, macierzyństwem, wychowaniem... spotkanie z dziećmi, którym ktoś zabrał to dzieciństwo i Paniami 60+, którym trzeba było przypomnieć jak ważna w życiu jest dziecięca wyobraźnia, bez której nie ma ...TEATRU... Jak łatwo się domyślić ostatnie miesiące projektu były pochłaniające i czasowo, i emocjonalnie... STYCZEŃ- próby do " Mężczyzny idealnego"i od połowy LUTEGO- w Polskę- spektakle w doborowym towarzystwie, a właściwie trzech, w dowolnej konfiguracji: jedna pani i trzej panowie: Lorska, Cichopek, Lewińska, Maciej Damięcki, Ross, Beja- Zaborski, Milowicz, Ibisz, Kawalec, Dziurman, Pręgowski- wesoło i z morałem- klinika psychiatryczna:) Dlatego te pół roku zdecydowanie różniło się od poprzednich miesięcy życia z Bliźniakami. Trzeba było to jakoś przeorganizować i przemyśleć jak przeprowadzić zasadniczą ZMIANĘ...

     ZMIANA...
OKAZAŁO SIĘ, ŻE TO MNIE BYŁO NAJTRUDNIEJ...Wkrótce opiszę cały proces i moje przeżycia w  kolejnym POKOJU LAKTACYJNYM . Skorzystałam , a właściwie oboje skorzystaliśmy z pomocy Marleny Trąbińskiej- Haduch i jej ośrodka http://materpater.pl/.Czy musiałam ? Potrzebowałam się upewnić czy robię dobrze, czy to ten moment na pewno, a mąż,że da radę z dwoma pozbawionymi "cycusia" dwulatkami przez 5 dni z rzędu... To nie o doświadczenie tu chodzi , bo mamy je oboje, ale to, że jest ICH DWÓCH, i że to ostatni raz... prawdziwe , ostateczne pożegnanie z karmieniem. W zaciszu pokoju laktacyjnego podzielę się moją nowo zdobytą wiedzą i odczuciami. UDAŁO SIĘ! Mąż i córki ( zwłaszcza starsza ) opanowali sytuację, a chłopcy weszli w dorosły- trzeci rok życia. Ja?- jakoś przeżyłam :)

     MALUCHY...
Ciężko nadążyć za ich światem, ale nie wyobrażam sobie by tak miało nie być. jestem jego częścią i nadążam. ten czas ( ok. 2. lat ) jest bardzo dynamiczny. Coraz więcej mówią w naszym "ludzkim " języku, ale oczywiście mają swój, wariacki, w pełni rozbudowany- nawijają bez przerwy. Każdej ze sfer ich życia będę poświęcać kolejne osobne posty - dużo do nadrobienia!, Ale to księga ogromna - emocji, zachowań, zabaw i edukacji, tym bardziej, że są różni, a jednak stale razem...Są samodzielni, sprytni , zaradni, wysportowani i baaaaardzo kreatywni, ale nadal bardzo przylepni i cycusiowi. Bunt dwulatka pojawia się czasem naraz, czasem przemiennie, ale można się z nimi dogadać...WIELKANOC i tydzień ją poprzedzajacy spędzilismy w górach - w Zakopanem, bo wśród uczynnych i pomocnych przyjaciół( dzięki Zocha, Noemi,Samek, Agnieszka...:)),trochę na nartach na Kasprowej Górze( moich pierwszych po przerwie), no i socjalizując nasze małe dzikusiki- chodząc z nimi w publiczne miejsca na spacery per pedes. Na miejscu w Warszawie to byla rzadkość- rzadko bowiem jest nas dwoje do pary , by pójść za rączkę. Odpoczynek, fajne święta z zakopiańska częścią rodziny i jak każdy wyjazd - skok milowy w rozwoju chłopaków.

 LATO I WAKACJE- to samo jest teraz na Mazurach - ćwiczymy różne układy - już nie będę bała się pójść sama z dwójką bez wózka- dajemy radę. Wykorzystujemy pogodę i chłopaki latają bez majtek - wszędzie tylko nie na nocnik i do kibelka , niestety , ale nie poddaję się- w końcu się uda:), zwłaszcza, że kumają o co chodzi...Uczą się za to odpowiedzialności i czystości- lubią " być zajęci". Ćwiczymy różne rytuały, na co w domu zwyczajnie nie ma czasu. Praca wre- wychowywanie dzieci i rodzicielstwo to poważna choć bardzo wesoła i fajna sprawa!;)

...sezon rozpoczęty- mycie domku...

fot. M.lewińska

     .
   
   
    

poniedziałek, 25 lipca 2016

Blog-Reaktywacja

Od czego zacząć...? Trudna sprawa... Siedem miesięcy milczenia...Spróbuję w miarę syntetycznie:

 1) WYRZUTY SUMIENIA!- trochę są ... stałych czytelników i partnerów PRZEPRASZAM za tak długą przerwę. Mam nadzieje, że nie straciłam wszystkich i że jakoś to wspólnie nadrobimy:)
2)ODPOWIEDZI NA KOMENTARZE I WYJAŚNIENIA- nic strasznego i się nie zdarzyło. Wszystko w jak najlepszym porządku i zdrowiu. Tylko trochę się pozmieniało...Od stycznia zaczęłam intensywne próby do spektaklu, a od połowy lutego wyjazdy z tymże przedstawieniem, odstawianie od piersi:( , bardzooooo intensywne pół roku...
3)OD SERCA I SZCZERZE- z wyżej wymienionych powodów czas niezwykle się skrócił i zaczął pędzic okrutnie. Jako matka totalna każdą wolną chwilę, po bolesnych rozłąkach (chłopcy znosili je całkiem nieźle pod czułą opieką taty i sióstr) spędzałam z dziećmi, by nie uronić "ani kropli". Czas okołopremierowy, pierwsze trasy teatralne, drugie urodziny Antosia i Frania(28.02) i pożegnanie z karmieniem zbiegły się w bardzo  trudny dla nas wszystkich czas, choć to chyba ja najciężej to zniosłam. Potrzebowałam wiec trochę DYSTANSU do tych wydarzeń... Kilkakrotnie siadałam do komputera ( w niewielu wolnych chwilach w hotelach na wyjazdach), ale byłam tak naładowana emocjami, że z jednej strony - fajnie bo one są ważne, a z drugiej tyle tego się kłębiło..., a i czasu nie starczało na ogarniecie tego wszystkiego... Intuicja podpowiadała mi ,że nic na siłę- ten blog jak już wspominałam to kronika, pamiętnik ale i zobowiązania wobec czytelników i partnerów- DLATEGO JESZCZE RAZ, SZCZERZE,,, PRZEPRASZAM TYCH KTÓRYCH ZAWIODŁAM, ale czuję w głębi serca, że tak było najuczciwiej, bo przede wszystkim ten blog jest szczery, prawdziwy i" nie  odwalam tu pańszczyzny"!
3)TU I TERAZ- POSTANOWIENIA- wracam do regularnych wpisów, ale jeszcze zastanawiam się nad szczegółami( stałe dni, terminy, tematy) - wkrótce nad tym zapanuję. do połowy czerwca grałam często i dużo pracowałam Teraz wakacjuję sobie z chłopakami na MAZURSKIEJ WERANDZIE już od miesiąca, ale tak intensywnie, ze wbrew pozorom czasu - brak. Sen z powiek spędzające wyrzuty sumienia i nieprzymuszona potrzeba powrotu do pisania sprawiła, że KONIEC LABY- REAKTYWACJA BLOGA NADESZŁA! Siedzimy tu sobie i pracujemy - uczymy się sprzątać, siusiać, bawić z innymi dziećmi  dorosłymi i zwierzętami, jeść nowe, "dorosłe"potrawy, gadać po ludzku i nie tylko... Rozwijamy się szybko , obcujemy z przyrodą w czystej postaci, zbieramy jagody, kąpiemy się w jeziorze, jeździmy na rowerach( w przyczepce) bawimy i szalejemy i robimy duuuuużo ciekawych rzeczy! Wszystko to przyda się moim chłopakom już we wrześniu... Od września bowiem będą już przedszkolakami!

fot.M.Lewińska
 A to zaległe zimowo- świąteczne zdjęcie z tej samej polany...




C.D.N. W NAJBLIŻSZĄ ŚRODĘ , 27.07... DO ZOBACZENIA:)