Małgorzata Lewińska

Małgorzata Lewińska
foto. Bartosz Mirecki

O mnie

Moje zdjęcie
Warszawa
Jestem aktorką, na zdjęciu obok z dubeltowym brzuchem. Poza dwoma Bliźniakami-Chłopakami ( jeszcze niedawno w nim mieszkającymi), ogarniam też 21-letnią Pierworodną i 15-letnią Nastoletnią. To znaczy nie zawsze ogarniam, ale się staram. Do niedawna wychowywałam też 2 psy, ale teraz zostały tylko 2 kocice - nieogarnięte jak to kocice. Całe to towarzystwo próbuje ogarniać mój Mąż, bez którego trudno byłoby to wszystko ogarnąć. Jestem zodiakalnym bliźniakiem i może dlatego wszystko jest takie "do kwadratu"

wtorek, 13 maja 2014

Poradnikowo...Wózek w metrze...

 WÓZEK  W METRZE

Podobno ogarnianie bliźniąt nie jest rzeczą łatwą ... Stąd zainteresowanie mediów : jak sobie radzimy?    
1 - go maja zaproszono nas więc na pogawędkę do DZIEŃ DOBRY TVN.. Tym razem występ "na żywo" - co jest pewnym wyzwaniem , zwłaszcza gdy ma się na rękach dwumiesięczne oseski. Poza chwilowym kryzysem wynikającym z niewygody, było ok. Chłopcy dali radę:

http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/dubeltowe-szczescie-malgorzaty-lewinskiej,121508.html
graf. M. Mędrzecka (materiał TVN)

O pomoc poprosiłam Nastolatkę. Dzień był piękny, więc do telewizji pojechałyśmy służbowym transportem, a drogę powrotną postanowiłyśmy odbyć spacerem i ...metrem! Metrem- na próbę, sprawdzając, czy w ogóle taka podróż z moim bliźniaczym wózkiem jest możliwa. Udało się! Udało się przejechać odcinek WARSZAWA CENTRUM - POLA MOKOTOWSKIE, co nie znaczy , że jest idealnie. Przede wszystkim jest nieprzewidywalnie. Na każdej stacji windy mają inne rozmiary. Najmniejszą okazała się ta zjeżdżająca do podziemi w ogóle - pod hotelem Metropol. Myślę,że nie wszystkie wózki (inwalidzkie też) tam wjadą. Przez chwilę obawiałam się, że utkniemy. Uwaga - jeśli wysiadamy z metra na Polach Mokotowskich i chcemy dalej jechać tramwajem w kierunku Mokotowa, musimy wysiąść z wagonu przy Batorego. Przy Rakowieckiej nie ma windy na przystanek tramwajowy i trzeba iść górą, cofając się kawałek. No i ważne!- wózki podwójne jeden obok drugiego mają marne szanse z wciśnięciem się na przykład w korytarzyk wiodący do windy na stacji Pola Mokotowskie i w paru innych miejscach. Oczywiście zamierzam sprawdzić tez inne stacje. SZEROKIEJ DROGI!

                                                    fot. Helena Mirecka
                                                    fot. Helena Mirecka
                                                    fot. Helena Mirecka

czwartek, 1 maja 2014

optymistycznie ze zgodą na podknięcia

     Dzień zwyczajny.
      Pełnoletnia córka z koleżanką udały się na spacer z podwójnym wózkiem.Ciężko się zdecydować "w co ręce włożyć". Siadam zatem by coś "skrobnąć" Przede mną( tuż za ekranem komputera) sterta prania. W ogóle mam wrażenie, że pranie jest wszędzie: 2 metry ode mnie, na DESCE DO PRASOWANIA ( nie wiem po co ONA TU STOI ? Chyba dla zachowania pozorów); w sypialni, na łóżku do poskładania; w pralce się pierze;  wyjęte z kosza, na stercie w łazience- CUDOWNIE! No i co? W końcu zniknie( za parę lat). W pracy męża- gorący okres, Nastoletnia przed sesją w szkole muzycznej i końcem roku w gimnazjum, Pełnoletnia przed sesją na studiach, Małoletnie Bliźniaki coraz częściej czuwają, a ja mam wrażenie, że doba się jakby skraca. Twardo jednak stoję na swoim: to nic strasznego te Bliźniaki! Ok, jest trochę więcej pracy, zwłaszcza prania... Swoją drogą nie wiedziałam, że chłopcy tak często muszą się przebierać. Franio już dorobił się pierwszej ksywki: Francisław Siur Siurecki...Czasem brakuje pary rąk, choć opanowałam już podawanie sobie samej dwójki do karmienia na raz. Nie znaczy to, że nie korzystam z pomocy. Jednak okoliczności zewnętrzne sprawiają, że coraz częściej muszę sobie radzić sama. Na szczęście są jeszcze Babcie i Dziadkowie. Wyprowadzili się pod Warszawę kilkanaście lat temu, więc na  razie staram się łączyć przyjemne z pożytecznym i odwiedzać ich w domach, na łonie natury. Dla dzieci to świeże powietrze, dla Dziadków kontakt z wnukami i możliwość pomocy, a dla mnie poza oczywistym, zmiana środowiska.

                           Zwłaszcza na leśne- bezcenne...

                                                                      Fot. N. Feusette
                                "Opowieści z mchu i barwinka" -Żwirek i Muchomorek u Dziadka w lesie...

      Chyba jedną z bardziej męczących rzeczy w tym okresie(wczesnym niemowlęctwie dzieci) jest monotonia. Największe zmęczenie przychodzi po dniu spędzonym w pidżamie, w poczuciu, że nic takiego się nie zrobiło prócz nieustającego karmienia piersią, z jakimś takim kacem moralnym( zwłaszcza gdy ta sterta - prania oczywiście- nie maleje). Bywa...
     Szczęśliwie wiosna szaleje i można łazić, łazić, więc łażę...Nie mogąc( na razie) wykroić czasu i siły na bieganie - łażę, a ściślej maszeruję z wózkiem po parkach, Polach Mokotowskich, po całej Warszawie... Mleko mam zawsze przy sobie, więc ile sił w nogach...
     Nie zgadzam się,że przy bliźniakach jest dwa razy więcej pracy. Podwójna odpowiedzialność- to fakt, a cała reszta to mniej więcej półtora raza i na prawdę wiele zależy od organizacji. Logistyka, logistyka i jeszcze raz logistyka - to podstawa. Cały czas kombinuję, jak najekonomiczniej wykorzystywać CZAS. Moje motto: BEZ PUSTYCH PRZEBIEGÓW. Dlatego bardzo ucieszył mnie dziś widok Pana Kuriera: Chusty przyjechali!!! Teraz to dopiero rozwinę skrzydła w robieniu kilku rzeczy na raz!!! Jeszcze obdaruję tą umiejętnością najbliższych, a co! Dzieciak jeden do chusty siup, dzieciak drugi do chusty (siostry, taty, babci ???) siup i szalejemy! Żarty żartami, ale teraz to podstawa: nie dać się zmęczeniu, czyli tak opanować czas by zostało coś na regenerację lub tak, by podczas codziennych czynności odpoczywać. Miałam okazję mówić o tym w TVP2 w Pytaniu Na Śniadanie w Wielką Sobotę:

                                                                   Fot. F.Giorgi
     http://pytanienasniadanie.tvp.pl/14861181/wideo/malgorzata-lewinska-urodzila-blizniaki

     Ciekawe czy moim nastoletnim synom spodoba się ta  pisankowa stylówa...
   
     Można świetnie się zorganizować i co z tego? Jedna gorsza chwila naszego niemowlęcia , ból brzucha, zły nastrój czy pogoda i nasze plany biorą w łeb. Biorąc pod uwagę to, że niemowląt jest dwoje liczyć się należy z podwójnym  fiaskiem.  A więc logistyka, elastyczność i zgoda na totalną porażkę. Cały czas uczę się odpuszczać sobie samej i moim planom na korzyść spokoju wewnętrznego i odpoczynku.
      Ogólnie rzecz ujmując jest optymistycznie. Zwłaszcza rano Jestem rannym ptaszkiem i o tej porze mam  zdecydowanie więcej mocy przerobowych. Wiem już, że najważniejsze sprawy muszę załatwiać do wczesnych godzin popołudniowych. Odczuwam  bardzo wyraźnie ten spadek formy w ciągu dnia i zbliżające się przełomowe godziny. 17.-19. - zazwyczaj wtedy chłopcy zaczynają wieczorne czuwanie i zdarza się, że marudzą. Maluchy w tym wieku ( a zwłaszcza wcześniaki), nie mają jeszcze zbyt wielu zainteresowań, więc w kryzysowych momentach potrafią godzinami "wisieć" przy piersi niezależnie od głodu wykańczając tym umordowaną już matkę Najlepszym rozwiązaniem jest wysłanie towarzystwa z kimś na spacer i drzemka w ciszy i spokoju. Nie zawsze jednak jest z kim. Wówczas wychodzę z dziećmi sama. Powietrze i intensywny marsz nieco cucą i "odraczają kryzys. Przychodzi wieczór a z nim niejednokrotnie potworne zmęczenie. Pozostaje szybko pójść spać z optymistyczną perspektywą następnego poranka.
      A jutrzejszy spędzimy z Bliźniakami w DZIEŃ DOBRY TVN już o 8:50. :)